Skorzystałam z okazji, że mrozek nieco zelżał, a że musiałam przejść się po kilka niezbędnych drobiazgów świątecznych, to pojawiłam się w moim wspaniałym pruszkowskim parku:)
Jest naprawdę urokliwy, czy to zimą,czy jesienią. Uwielbiam po nim spacerować, siadać na ulubionej ławeczce i patrzeć na stawy pełne ptactwa:)
Podążając główną dróżką, napotkałyśmy kaczki- mnóstwo, jak zwykle zimą,w ogóle nie chciały schodzić nam z drogi!:)
A to maleńka, urokliwa kapliczka na wysepce na głównym stawie:
A potem zaczęła się wichurka, więc wróciłyśmy do domku:)
Calineczka spała słodko podczas zawiei:
Wróciwszy do domu, szybko przygotowałam ciepłą kaszkę dla Córeńki,a sobie kubek gorącego świątecznego kompotu z suszu:)
I błogo się zrobiło na duszy:)
A teraz do pracy! Listownik decoupage czeka!
Ściskam Was w ten cudowny, przedświąteczny czas:)
poniedziałek, 20 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
Oj jak żaluję że u mnie nie ma parku i takich kaczuszek :)
pozdrawiam cieplutko
Prześlij komentarz