Do naszego Domu zawitała nowa lala- nazwałam ją Filipka. Imię wymyślił mój mąż, który, jak ją zobaczył zakrzyknął: świetna,jak Filip z Konopi, więc będzie Filipka:))
Szyłam ją dość długo, pierwotnie Filipka miała mieć sukienusią i bufiaste rękawki, ale ostatecznie wyszła fajna, swojska dziewczynka w niebieskościach- żółty kapelusz dostała zupełnie przekornie:))
Nosi ogrodniczki i buciki z kokardkami.
Dziewczynki od razu ją polubiły:)
Ostatnie tygodnie obfitowały w mnóstwo wydarzeń, także tych niemiłych (choroba męża), ale wierzymy, że wszystko idzie ku dobremu!
W końcu nie przypadkiem kilka dni temu zza okna mieliśmy taki widok:
30 lipca nasza starsza Córeńka obchodziła 3 urodziny!
Czas pędzi, tylko po dzieciach to widać...:)
Upały dają się we znaki, ledwo wytrzymujemy- to nie klimat na takie temperatury, nie na blok, mieszkanie.
Radzimy sobie jak się da-basenik na balkonie,prysznic,ciepła (tak tak!) herbata, zasunięte rolety:)
Myślę sobie,że nie ma co narzekać na te diabelskie upały-zima będzie długa i pewnie znów przeciągnie się na marzec, więc będzie co wspominać:))
Ściskam Was i pozdrawiam letnio!
środa, 7 sierpnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Lalunia jest śliczna, Bardzo sympatycznie się prezentuje ;-))
ach! i zdrowia dla męża... doskonale wiem co to choroba w domu...
Czekam na więcej.
Prześlij komentarz