środa, 23 grudnia 2009

Wesołych Świąt

Znów nadszedł najbardziej magiczny czas w roku- Święta Bożego Narodzenia.
Podniosła atmosfera, która drastycznie spada popołudniu drugiego dnia Świąt.
Pamiętam święta, gdy byłam małą dziewczynką. Na żadne święta tak bardzo nie czekałam, a to nie tylko ze względu na czekające prezenty ( tutaj muszę przyznać, że wraz z siostrą potrafiłyśmy przekopać całe mieszkanie wraz z balkonem, by tylko zobaczyć, czy rodzice kupili już prezenty, szybko się dowiedziałam, że to jednak mama i tato kładą prezenty pod choinkę, a nie święty Mikołaj, choć nie byłam niezadowolona z tego powodu- prezenty to wszak prezenty), ale na choinkę, śnieg i te kilka niezwykle magicznych godzin przy wigilijnym stole.
Tydzień przez świętami codziennie wieczorem wypatrywałam śniegu, a w Wigilię od rana już ubierałam się odświętnie, pomagałam mamie (o ile sama nie wyganiała mnie z kuchni:)) i czekałam przy choince na Ten Czas.
Co roku tato kupował wielką żywą choinkę, której igliwie wchodziło nam w skarpetki i było w całym mieszkaniu. Ubieralismy ją najczęściej 23 grudnia wieczorem, rzadko w Wigilię- tego dnia już stała śliczna, ustrojona i świeciła setkami lampek.
To były jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu- przesuwam w moich myślach obrazki z dzieciństwa- mamę piekącą najlepsze makowce na świecie i sernik, który rozpływał się w ustach. Zapach kompotu z suszonych śliwek , gruszek i jabłek z goździkami, tatę mocującego się ze stojakiem na choinkę, siostrę, z którą co rok grałam w okresie świątecznym w Monopol.
Nasze śmiechy przy otwieraniu prezentów...

Tegoroczne święta są dla mnie wyjątkowe, nie tylko ze względu na to, że to pierwsze "małżeńskie" nasze święta, ale z powodu ciąży. Żadne inne już takie nie będą:)
Ja nie chcę żadnego prezentu pod choinką, ja już wszystko mam:)...

Mimo fatalnego samopoczucia, które towarzyszy mi przez I trymestr stanu błogosławionego, postarałam się ustroić Nasz Dom. Jest piękna, choć maleńka  choinka ustrojona aniołami, na stole pachną orzechy, pomarańcze, łakocie.
Od kuchni dochodzi zapach świeżego makowca, ciasta czekoladowego ( specjalnie dla Męża).
Kolęda w tle.
Wigilia w dwóch rodzinach, u rodziców i u teściów, będzie się działo i już doczekać się nie mogę.

Życzę Wam Moi Drodzy Czytelnicy mego bloga Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia.
Świąt niezapomnianych, serdecznych, pełnych ciepła i uśmiechu.
Aby kolejne dni witać tym uśmiechem i ciepłem dla bliskich, nie trzymać tego ciepła tylko na święta.
Cieszmy się każdym nadchodzącym dniem, bo życie to cud.
Choć czasem może zaboleć, być ciężej, to tak bardzo warto iść dalej:)
Życzę Wam wytrwałości w wyznaczonych celach, podążania ścieżką, którą sobie obraliście.
Życzę Wam spełnienia marzeń oraz odwagi, by samemu je próbować spełnić, nie ma sensu trzymać ich pod poduszką, by się miło śniły. Trzeba je wyjąć, odkurzyć i działać!
Życzę Wam zdrowia, nieustającej siły, energii, dobrego samopoczucia i weny.
Spędźcie te fantastyczne chwile w gronie tych najbliższych.
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

wtorek, 15 grudnia 2009

Ufff, już po remoncie....:)

Nareszcie po remoncie...myślałam, że nie skończy się nigdy:)
Ale jednak:)
Teraz możemy cieszyć się nadchodzącymi świętami, które już w Naszym Domu mocno czuć- gorący czerwony barszczyk popijam w ten mroźny wieczór, bigos grzeje się na maleńkim ogniu w kuchni...cisza, spokój, szczęście i już 2 centymetrowa Fasoleńka w moim brzuszku!
Rośnie jak na drożdżach! a i mi się przytyło kilogram, zaczyna się!:)

Prezenty spakowane w kolorowe papiery, przewiązane wstążkami.Czekają na Wigilię w wielkiej torbie:)
W radio świąteczne piosenki, za oknem mróz i śnieg, w brzuszku Nasze Najkochańsze Maleństwo- czy może być piękniej?
Nawet Bilbo się nieco uspokoił, nauczył wychodzić na dworek!:)

Ach, chce się żyć, oj chce...:)
Kiedy nowa biżu?
Niedługo, może już po świętach, może jeszcze przed?:)
Deku? oj, póki odrzuca mnie od zapachów, musi poczekać:)

środa, 9 grudnia 2009

Wielkie Nicnierobienie

Remont mieszkania w pełni, a ja leżę w pozycji horyzontalnej:)
Nie sprzątam mieszkania, nie robię zakupów, ostatnio nie robię nic- oto przywilej ósmego tygodnia ciąży:)
Pod sercem noszę silną dziecinę, jak wynika z ogromu dolegliwości:)
Mam nadzieję, że stan nicnierobienia zmieni się i nastąpi stan weny twórczej:)
 
Copyright 2012 Uroczysko Filomenki. Powered by Blogger
Blogger by Blogger Templates and Images by Wpthemescreator
Personal Blogger Templates