Do dziś nie mogłam pokazać na blogu szalika, który wydziergałam dla Goni, ponieważ paczka przyszła do niej wczoraj późnym popołudniem, a nie chciałam zepsuć niespodzianki. Szalik ma chyba ze dwa metry i jest z ciepłej, jasno różowej włóczki:) Mam nadzieję, że Gosi będzie w nim ciepło:)
A komódka w wersji ostatecznej wygląda tak (zdjęcia znów nieidealne, ale za nic nie zmieszczę jej do sprzętu bezcieniowego,więc muszą pozostać takie):
To było dla mnie wyzwanie,gdyż nigdy nie robiłam jeszcze w decoupage'u tak dużego przedmiotu.
Ale podoba się! Tak się cieszę:)
A na początek dnia, co by rozchmurzyć tę szarość dnia, nieco koloru pomarańczowego. Oto moja Córka w marchewce:) Bardzo jej smakuje, jak widać:
ps. Macie może patent na wywabianie plam z marchewki??:))
Pozdrawiam Was gorąco!
czwartek, 9 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Piękne!
A córcia istny aniołek! W jakim jest wieku? Mój Natuś już ma prawie 10 miesięcy.
Co do plam z marchwi, to do tej pory nie wiem jak sie ich pozbyć. Banan i jabłko też plamią straszliwie.
Pozdrawiam!
co by nie mówić, fajnie wyszła komódka, ale moją uwagę przykuła najbardziej i tak cudna buźka córuni! :D
komódka jest prześliczna!!! a córeczkę masz uroczą :)
Prześlij komentarz