sobota, 8 stycznia 2011

Sercowa Tensha i kwiatkowy filcowy naszyjnik

Pogoda za moim oknem nie zachęca do spacerów-śnieg się roztapia, wszędzie szaro- bure kałuże, brudne topniejące zaspy śniegowe:(
Jeden plus-zrobiło się ciepło, więc od razu chce mi się wiosny:)
Już sobie wyobraziłam zieleniejące trawniki, pączki na drzewach i krzewach,ciepło grzejące w buzię:)

Siedząc dziś w domowym zaciszu, pijąc pyszną herbatę,poczyniłam filcowy naszyjnik:

Jest radosny,mięciutki, wzmocniony żyłką jubilerską z tyłu:) Większe kwiatki są wielkości około 8cm, mniejsze około 5cm. Długość naszyjnika to około 40cm.

A to zawieszki z tenshy:) Duże serca i kryształki (a propo zbliżających się Walentynek:))
Nie wiem, czy Wy obchodzicie Dzień Św. Walentego? Dla mnie jest to po prostu dodatkowy dzień, w którym można pięknie wyznać miłość. Oczywiście tak naprawdę,do wyznawania miłości i pokazywania uczuć każdy dzień dobry, natomiast dla mnie Walentynki to przede wszystkim...rocznica ślubu:) To już dwa lata!
Filc czerwony już zakupiony ( będę szyć serduszka), a w najbliższych postanowiłam ulepić serca z masy solnej.
Niech serca królują tego dnia, w końcu mam ku temu niezłą okazję prawda?

Kiedyś nie lubiłam walentynek, może dlatego, że zawsze czekałam na jakąś niespodziankę w postaci miłosnego listu w skrzynce pocztowej..:)) Miałam wtedy lat "naście" i na długo czułam awersję do tego zapożyczonego przecież święta.

Co ciekawe, to pochodzenie walentynek należy szukać w... rzymskim święcie płodności, które wraz z ekspansją cesarstwa trafiło do Anglii, a potem już na cały świat. W czasach, kiedy zastępowano święta pogańskie chrześcijańskimi, uznano, że św. Walenty, który zginął 14 lutego (a to też ciekawa historia- ponoć skazano go na śmierć,za niezwykłą moc uzdrawiania), może objąć pieczę nad świętem wiosny.


Jednak my przecież mamy noc św. Jana!:) Najkrótszą noc w roku!
Wieczór i noc świętojańska były porą cudów. W tę niezwykłą noc udawano się na poszukiwanie kwiatu paproci, który to miał przynosić bogactwo, szczęście, dar przewidywania i stawania się niewidzialnym.
Na spotkania przy ogniskach palonych w pobliżu rzeki przychodzili głównie młodzi ludzie; chłopcy skakali przez ogień, a dziewczęta tańczyły śpiewając pieśni, w których prosiły św. Jana o miłość i udane małżeństwo.
A co z rzucaniem wianków na wodę? Otóż nie zawsze musiało się ono kończyć utratą panieńskiego wianka:)), choć na pewno w taką noc się zdarzało:) Jeśli wianek płynął bez przeszkód albo wyłowił go ukochany, oznaczało to szybki ślub i szczęśliwe życie, złą wróżbą natomiast było zaplątanie się wianka w zaroślach albo zatonięcie.
Piękne prawda?
Tylko prawie się o tym zapomniało, jednak przecież co roku na Podzamczu odbywają się koncerty i puszczanie wianków na Wiśle i zawsze jest tam tłum ludzi, co mnie bardzo cieszy, wszak polską tradycję należy wspierać i kultywować.

Ale jeśli walentynki tak mocno zagościły w Polsce, to można ten właśnie dzień wykorzystać na uroczystsze wyznanie miłości (niekoniecznie ślub, jak w moim przypadku:))), a latem świętować noc świętojańską, czemu nie?:)

Miłego,przytulnego wieczoru Wam życzę moi mili!

5 komentarze:

Marzena pisze...

Naszyjnik pomysłowy,a zawieszki boskie są

Annasza pisze...

Ewuś, ślicznie z maleńką razem wyglądacie! :)) A kwiatki filcowe bajeczne, takie właśnie bardzo, bardzo już wiosenne :) Pozdrawiam :)

zainspirowana pisze...

piękny naszyjnik! śliczne są w nim kwiaty... może kiedyś uda mi się takie kształtne zrobić...

dziękuję za udział w moim candy :)

co do Walentynek - obchodzę 13 lutego. żeby nie poddawać się temu szałowi, który dopada wszystkich!

Karmeleiro pisze...

przepiękny naszyjnik!! Dziękuję za odwiedziny na moim blogu, pozdrawiam serdecznie!

Anna Kowal pisze...

bardzo fajny, tzn ciekawy kolorystycznie naszyjniczek :)

 
Copyright 2012 Uroczysko Filomenki. Powered by Blogger
Blogger by Blogger Templates and Images by Wpthemescreator
Personal Blogger Templates