Uwielbiam końcówkę sierpnia- słońce grzeje mniej agresywnie, powietrze jest nasycone przepaloną latem trawą, a coraz częściej palonymi na działkach liśćmi, dymem. Wieczory nastają coraz wcześniej, więc jak tylko położymy córeńkę spać, siadamy z mężem z kubkami pysznej herbaty i napawamy się spokojem i chwilami dla siebie.Oboje z mężem należymy do domatorów,cenimy sobie czas spędzony w naszym domu.
Wolimy zjeść kolację w zaciszu domowym niż jechać do restauracji.
Bardzo cieszę się na nadchodzącą jesień, spędzam wtedy o wiele więcej czasu w kuchni pichcąc pyszności.
Oczywiście cieszę się też ze względu na maleństwo- czekam niecierpliwie na pierwsze ruchy oraz moment, kiedy się dowiemy, czy noszę pod sercem drugą córeczkę, czy synka:)
A skoro wrzesień za pasem, przyszedł czas na wełnę:) I włóczkę i tę do filcowania:)
Dziergam córeńce szaliki czapę na chłodniejsze dni. Okazało się, że włóczki mam bardzo dużo,większość w kolorze fioletu i różu,znalazłam także nieco czerwonej i zielonej, ale na pierwszy ogień poszła włóczka różowa,mięciutka i ciepła.
A to cała góra kolorowej filcówki:)
Aż chce się rano wstać i zabrać się do pracy!
Tak więc lada dzień pojawią się przeróżne wyroby z kul filcowych i kamieni naturalnych.
Pozdrawiam Was ciepło w ten cudny, słoneczny i pachnący dzień!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
kolorowo i cieplusio robi się u Ciebie :)) ta mięciuteńka włóczka w fioletach jest śliczna! :)
pozdrawiam!
Prześlij komentarz